Pogańskie metafizyki
Politeizm, jako forma religii nie jest związany w sposób konieczny z żadnym systemem metafizycznym. Tym niemniej w człowieku myślącym rodzą się stale pytania o naturze metafizycznej, – np. czym/kim są Bogowie, człowiek, świat – a zatem rodzi się kwestia powiązania między pogaństwem a metafizyką.
Ostatnimi czasy, zainspirowany zresztą dyskusjami na MFP eksperymentuję sobie intelektualnie z dwiema takimi koncepcjami, z których każda na swój sposób wydaje mi się pociągająca. W przeciwieństwie do mistyków czy magów, którzy mają ponoć osobisty kontakt z Bogami ja jestem zdany wyłącznie na swój rozum i wyobraźnię. Potem rezultaty wypadnie skonfrontować z tradycją, mitami.
Pierwsza teoria mojej produkcji, „odgórna”, „ poganoheglowska”;, czy jak by ją nazwać, zakłada, że Absolut wyłania się z Chaosu na drodze postępującego dookreślania, rozróżniania i podziałów z jednej strony a wzmagania mocy z drugiej. Powiedzmy, że pierwotnie Absolut był jeden, kolejnym krokiem jego ewolucji było wytworzenie pierwszego prapodziału. Tu mamy oczywiście różne możliwości – od koncepcji dualistycznych czyli podziału na ducha/materię, kobiecość/ męskość, a nawet manichejska dobro/zło. Ale możliwe są też koncepcje niedualistyczne: podział mógł dokonać się na trzy: jak w koncepcji Dumezila – władza, siła, obfitość, albo jak wolę: Moc, Mądrość i Miłość. Ale to nie koniec. Pozostając przy ostatniej propozycji, przecież moc ma różne przejawy, mniej i bardziej subtelne, zastosowane do różnych materii, co ją jakościowo różnicuje, dlatego ten potrójny Absolut musi dzielić się dalej. Dokonując podziału może jednocześnie jakiś swój aspekt rozwinąć i to rozwinąć w większym stopniu, niż kiedy był on zmieszany z innymi.
Koncepcja ta rodzi określone konsekwencje: oznacza to, że różne panteony pogańskie starają się odzwierciedlić pewną rzeczywistość obiektywną, niezależną od nas, wobec której ludzkość pozostaje w postawie „odbiorczej”. Innymi słowy, ten sam Bóg może przejawiać się w różnych panteonach pod różnymi imionami. Bogowie w tym ujęciu są bezosobowi (zakładając, że osoba nie może się podzielić na dwie/trzy osoby), reprezentują zatem obiektywne prawa funkcjonowania wszechświata, oczywiście prawa nie tylko materialne, ale również. Słońce stanowi centrum układu planetarnego, reprezentuje wiec tą samą zasadę, co np. przywódca w stadzie, król w państwie. Bogowie są więc bezosobowymi modusami Bytu.
Koncepcja druga – oddolna, neoeuhemerystyczna, czy jak by ją nazwać, zakłada przeciwnie. Bogowie, to nic innego niż duchy obdarzone mocą. Pierwotnie były to duchy zwykłych ludzi, którzy przez własną społeczność zostali uznani za godni czci ze względu na jakiś szczególny talent – ten talent stanie się później ich atrybutem czy szczególną kompetencją. Społeczność składała im ofiary przez co budowała ich moc, aż do osiągnięcia statusu boskiego. Tacy bogowie oczywiście są osobowi i nie zachodzi „ukryta tożsamość” między różnymi panteonami. W każdym z panteonów wyraża się względnie unikalny charakter danego ludu. Ludzie wobec bogów przyjmują więc postawę aktywną, twórczą, bogowie zależą od ludzi, ludzkich ofiar, żywią się nimi, relacje religijne uzyskują charakter partnerski, osobowy.
Gdy teraz odniesiemy powyższe teorie do mitów… to niestety rodzą się problemy.
Teoria pierwsza. Jest ona bardzo kusząca, gdyż rodzi nadzieję na usystematyzowanie całej tej różnorodności, wprowadzenie porządku i ładu, a przede wszystkim logiki. Tylko czy nie jest to przedwczesne narzucanie bogom swoich kategorii? Skoro różne panteony wyrażają tę samą rzeczywistość, to dlaczego rozwijają się w różnych kierunkach (weźmy choćby indoeuropejską pierwotną trój-funkcjonalność, która dała w rezultacie całkiem odmienne panteony)? Bogowie przejmują kompetencje innych (mówi się o pochłanianiu jednych przez drugich) podczas gdy zgodnie z tą teorią powinni raczej dążyć do pozbywania się ubocznych kompetencji na rzecz nowych Bogów? Wydaje się, że Bogowie, o których opowiada nam mitologia nie są bynajmniej tak absolutnie tożsami z przypisanymi im atrybutami, jak to zakłada ta koncepcja. Apollo również może stawać do walki z bronią w ręku, nie tylko Ares czy Atena. Koncepcja ta podważa też wagę i wartość różnic kulturowych, zakłada, że są one „naleciałościami”, które przysłaniają prawdziwą istotę Bogów.
Druga koncepcja ma również swoje zalety i wady. Kuszący jest jej humanizm, stawia bogów w bardziej wyrównanej relacji z ludźmi. Nie bogowie stworzyli ludzi, ale odwrotnie, i choć bogowie są znacznie potężniejsi niż ludzie, to mają interes, by ludzi wspierać. Bogowie są osobowi, co również odpowiada ludzkim skłonnościom i tłumaczy ich zmienne zachowanie. Są zatem żywi, dynamiczni, mają swoją wolę. Ale ona również rodzi pewne problemy. Zgodnie z teorią praindoeuropejskiej trójfunkcjonalności, skoro pierwotnie plemiona czciły tych samych Bogów – potem jednak się podzieliły i ten sam Bóg władca stał się różnymi Bogami w różnych panteonach. A zatem znowu problem podziału osobowości. Do tego dochodzi jeszcze obiekcja bardziej religijnej natury, mianowicie, że koncepcja ta umniejsza jednak status Bogów.
Oczywiście powyższe koncepcje nie wyczerpują wszystkich ani tylko głównych możliwości i nie jest powiedziane, że nie jest możliwa jakaś ich synteza. Taka jednak jest natura bloga, że autor dzieli się również zaczątkami swych koncepcji, w nadziei, że kogoś to może zainspiruje do własnej twórczości, która z kolei zainspiruje autora.