Dialektyka chaosu i ładu w słowiańskiej mitologii

Artykuł, który oddaję w ręce Czytelników, jest próbą interpretacji mitologii słowiańskiej w kontekście filozofii samotnika z Efezu, którego myśl została przypomniana i odświeżona na przez Rutiliusa („Mędrzec efeski”). Szkic ten będzie więc korespondował do pewnego stopnia z rzeczonym tekstem, jakkolwiek postaram się wzbogacić go o kilka nowych wątków i przedstawić, jak rozumiem wymienioną w tytule dialektykę przez pryzmat naszej rodzimej mitologii. Nie będę mógł poruszyć wszystkich wątków mitycznych, w których występuje idea walki przeciwieństw, gdyż temat jest zbyt obszerny na krótki artykuł, ograniczę się więc do tych, które uważam za najistotniejsze.

„Wojna jest matką wszystkich rzeczy.”

Kosmogoniczny mit słowiański, który możemy odtworzyć na podstawie badań etnograficznych, zasadza się na walce dwóch sprzecznych ze sobą pierwiastków: uranicznego (wprowadzającego ład) i akwatyczno-chtonicznego (będącego istotą chaosu), z których pierwszy to najpewniej Swaróg, a drugi Weles, zwany także Czarnobogiem (w przekazach ludowych, które uległy chrystianizacji, występują Bóg i Diabeł). Przedstawię pokrótce mit kosmogoniczny Słowian, by móc przejść do jego interpretacji.

Na początku istniało niebo i bezmiar pierwotnego morza, który Swaróg przemierzał swoją łodzią. Następnie z morskiej piany wyłonił się jego adwersarz, Czarnobóg (ciekawy jest wątek zachowany w micie bułgarskim: Czarnobóg rodzi się z odbicia twarzy Swaroga w tafli wody). Czarnobóg zostaje zaproszony przez Swaroga do łodzi, po czym przedstawia mu się i proponuje stworzenie świata. Ponieważ do dokonania aktu kreacji potrzebna jest ziemia, Czarnobóg musi zanurkować na dno morza (jest to bowiem jego sfera suwerenności), a następnie przynieść ją na powierzchnię jako pierwociny, z których obaj stwórcy ukształtują zalążek świata. Czarnobóg nurkuje ze słowami: „Przyniosę ją w imię moje i twoje”, a następnie zanurza się, jednak nie może utrzymać piasku, który wypływa mu spomiędzy szponów. Sytuacja powtarza się po raz drugi, za trzecim razem natomiast, gdy Czarnobóg zamienia kolejność zaimków dzierżawczych („Przyniosę ją w imię twoje i moje”), udaje mu się przynieść piasek na powierzchnię wody. Obaj stwórcy formują pierwotną ziemię, a następnie zasypiają z powodu zmęczenia. Czarnobóg budzi się pierwszy i postanawia zepchnąć Swaroga do morza, by panować nad światem niepodzielnie. Nie może tego jednak uczynić – mimo że próbuje najpierw na wschód, potem na zachód, wreszcie na południe i północ – gdyż pod ciałem Swaroga przybywa ziemi. Następnie Swaróg, który udawał jedynie, że śpi, rzekł: „Pobłogosławiłeś mym ciałem ziemię” (chodzi tu nie o znak krzyża, ale o wyznaczenie czterech stron świata). Czarnobóg jest wściekły, rozpoczyna się walka, w efekcie której ziemia coraz bardziej się rozrasta, aż w końcu Swaróg strąca swego adwersarza do podziemnej krainy, sam zaś odchodzi ku niebiosom, by więcej nie zajmować się światem (swoje kompetencje przekazuje dynamicznemu bóstwu, które jest aktywnym w sferze atmosferycznej władcą błyskawicy — Perunowi).

O ile Swaróg stał się deus otiosus (bogiem wypoczywającym), który nie ingeruje w sprawy ludzi i nie przejmuje się światem, o tyle Czarnoboga krępuje fakt, że został pokonany w kosmicznym pojedynku, dlatego też pozostaje uwięziony przez łańcuch o 365. ogniwach, które jednak systematycznie pękają (czas jesieni i zimy), by jednak zaplatać się ponownie na wiosnę, która jest początkiem dominacji bogów niebiańskich, przynoszących życie i ciepło. Ponowne uwięzienie Czarnoboga następuje podczas pierwszej wiosennej burzy (czas topnienia lodów), w której widziano pojedynek między Perunem i „wiążącym wody” Welesem. Do tego mitu jeszcze wrócę.

Inna opowieść, którą warto wspomnieć, głosi, że Swaróg zszedł do dziedziny Welesa, aby wykraść nieco ognia z podziemnej Ognistej Rzeki (jak głosi jeden z przekazów południowosłowiańskich, oddziela ona Nawię od Wyraju), a następnie wykuł z niego Słońce, które stało się „bożym okiem” oraz stanowiło impuls do rozwoju życia. Swaroga widziano więc jako boskiego kowala, twórcę słonecznej tarczy (kult solarny był u Słowian bardzo rozbudowany) i patrona rzemiosł, który oddając swoją władzę nad ziemią Perunowi, podarował mu ogień w postaci ciskającego błyskawice Piorunowego Młota. Trzeba przy okazji tego mitu podkreślić, że aby dokonać aktu kreacji (wykuć Słońce) Swaróg musi zejść do sfery chtonicznej (aby zdobyć ogień). Jest to kolejne potwierdzenie konieczności udziału obu boskich sił w procesie stwarzania świata.

Związanie słowiańskiego mitu kosmogonicznego z myślą Heraklita z Efezu nasuwa się samoistnie, gdyż to, co ów mędrzec przekazywał językiem filozoficznym, opowieść przekazuje w formie symbolicznej: wszystko, co istnieje, istnieje dlatego, że działają siły życiodajne i tworzące, lecz oprócz nich także siły destruktywne, gdyż „To, co boskie, jest dniem i nocą, latem i zimą, wojną i pokojem, nasyceniem i głodem”.Gdy przyjrzeć się fabule opowieści o stworzeniu świata i roli, jaką pełnią nadrzędne moce kosmiczne, które organizują całą rzeczywistość, można stwierdzić (być może z pewną grozą), że to hipostaza chaosu jest siłą, która inicjuje powstanie kosmosu! Innymi słowy mówiąc: bezład musi istnieć, aby mógł zaistnieć porządek, Wszechświat powstaje jako efekt porządkowania chaosu, ale to on jest czynnikiem, który zapoczątkowuje proces twórczy, choć nie jest jedyną działającą w nim mocą. Ta zależność jest więc obustronna, gdyż aby świat trwał, obie sfery suwerenności muszą toczyć ze sobą nieustanną walkę, której miejscem jest „punkt styczności”, czyli ziemia, podległa im obu w równym stopniu, jako że jest środkiem między domenami podziemną i niebiańską.

„To, co rozbieżne, schodzi się. Z tego, co różne, najpiękniejsza harmonia.”

Heraklit podkreślał, że mimo toczącej się nieustannie walki pomiędzy przeciwstawnymi elementami, zgadzają się one ze sobą, gdyż wzajemnie się warunkują i jedno nie mogło by istnieć bez drugiego, jako że wszystko jest systemem opozycji, które osiągają harmonię wyższego rzędu – jednak może ją dostrzec jedynie mędrzec, który wsłuchuje się w głos logosu: „Nie mnie, lecz rozumu słuchając, mądrze jest przyznać, że wszystko jest czymś jednym”.

Ideę podobnej harmonii można dostrzec również w słowiańskim mitycznym modelu Wszechświata, w postaci jednoczącej wszystkie trzy poziomy (niebo, ziemię i podziemie) axis mundi, osi świata. Najczęściej mówi się w tym kontekście o Kosmicznym Drzewie lub Drzewie Życia, które wznosi się na środku świata, koronę ma w niebiosach (Wyraj), a korzenie w podziemiu (Nawia). Symbolizuje ono jedność wszechrzeczy, harmonię między chaosem i ładem, ale jest też miejscem walki, jaką toczą prezentujący te zasady bogowie (Perun i Weles). Wspomniałem już ich wiosenny pojedynek, ale podobną walkę Gromowładcy z „wiążącym wody” adwersarzem widziano także podczas letnich wypadków suszy, gdy ziemia pożąda deszczu.

W micie tym Weles (w postaci Żmija, trójgłowego smoka) porywa boginię Perperunę, małżonkę Gromowładcy, odpowiedzialną za otwieranie i zamykanie wrót deszczu, a następnie uprowadza trzody, kryjąc je w ciemnej pieczarze. Deszcze przestają padać, ziemia przestaje rodzić, ludzie zostają pozbawieni pożywienia. Wówczas Perun, uzbrojony w Piorunowy Młot (w innych wersjach w łuk, miecz lub topór) zstępuje z nieba i pędząc na rydwanie, poszukuje swego kosmicznego adwersarza. Żmij przybiera postać krowy, konia i człowieka, próbuje ukryć się za drzewem i kamieniem, ale nie udaje mu się zmylić Peruna, dochodzi więc do pojedynku. Gromowładny ubija bestię, strąca ją do Podziemia, uwalnia bydło i swoją małżonkę, a ziemię zrasza „żywa woda”, ożywczy deszcz, dzięki czemu zaczyna ona rodzić życie, staje się płodna i pełna twórczej mocy. Siły destruktywne zostają pokonane, lecz nie unicestwione, gdyż uderzą ponownie w stosunku do wyznaczonych cykli czasu, lecz również nie posiądą całkowitej władzy z tych samych względów, gdyż „Na kole początek i koniec są wspólne” — gdy aktywność jednego z elementów osiągnie swoje apogeum, zacznie on nieuchronnie przechodzić w swoje przeciwieństwo (w kalendarzu agrarnym był to moment zżęcia zboża i rozpoczynające porę jesienno-zimową Święto Plonów).

W micie tym obecny jest także wątek wędrówki żywiołów, ognia i wody, pomiędzy obydwoma sferami suwerenności: wedle słowiańskich wierzeń woda (zasadniczo przynależna „dołowi”) wędruje po tęczy w górę (lub jest noszona przez duchy chmur z ziemi w bukłakach utkanych z mgły), by spaść w postaci deszczu, ogień natomiast „spada” na ziemię w postaci pioruna i promieni słonecznych. Cały ten kompleks podkreśla ambiwalencję żywiołów, które noszą w sobie zarówno siłę życiodajną jak i śmiercionośną.

„Granic duszy nie znajdziesz, choćbyś wszystkie przeszedł drogi — tak głęboki jest jej logos.”

Tę sentencję Heraklita można również ciekawie zinterpretować z punku widzenia słowiańskich wyobrażeń o duszy i następnie powiązać z ideą powszechnej walki przeciwieństw, w człowieku mieszka bowiem nie jeden (jak w chrześcijaństwie), lecz kilka aspektów duchowych, lub inaczej: dusza ma kilka „poziomów”. Mit antropogoniczny, zachowany najlepiej na Rusi, mówi o Swarogu, który, podczas kąpieli w łaźni, spocił się i otarł wiechciem ze słomy, a następnie zrzucił go z niebios na ziemię. Z tego wiechcia Czarnobóg ulepił człowieka, który ożył, dzięki obecnej w nim niebiańskiej iskrze, ale musi umrzeć, ponieważ (podobnie jak cały Wszechświat) jest dziełem obu boskich adwersarzy i każdy z nich ma względnie równą władzę nad śmiertelnikami. Życiodajną, niebiańską duszę wyobrażano sobie w postaci ptaka, który w chwili śmierci ulatuje do Wyraju, by tam (w koronie Drzewa) dojrzewać jako pisklę, które następnie powróci na ziemię, by wejść w kobiece łono. Drugą duszą, „podziemną”, był cień, widmo-kopia człowieka żyjącego, przybierający postać tzw. kołtuna, będącego uosobieniem chorób, które dręczą ciało. To widmo, po śmierci człowieka, trafia do Nawii, podziemnej domeny Welesa. Trzecią duszą była indywidualizująca jednostkę dusza-jaźń, będąca psychiczną samoświadomością danego człowieka. Przedstawiona charakterystyka jest ogólna i pobieżna, ale nie jest moim nadrzędnym celem omawianie słowiańskiej koncepcji człowieka jako istoty duchowej sensu stricto, ale fakt, że jako mieszkaniec „sfery środka”, człowiek jest rozdarty pomiędzy przeciwieństwami, między chaosem i ładem, szczęściem i nieszczęściem, radością i cierpieniem, życiem i śmiercią, a każda z opozycyjnych sił ma nad nim mniejszą lub większą władzę – zależy to bowiem od jego przeznaczenia.

„To, co rzeczywiście jest mądre, chce i nie chce być zwane imieniem Dzeusa.”

Aby zamknąć ten szkic, wspomnę jeszcze o myśli teologicznej Heraklita z Efezu, którą wyraża w powyższej maksymie stwierdzającej, „czym jest Dzeus” – lub może szerzej, „czym są bogowie”. Filozof uważa zasadniczo, że pod antropomorficznymi wyobrażeniami bogów, charakterystycznych dla mitów, kryje się boski logos, będący „boskim eterem” i „ogniem”. Bogowie są osobnymi siłami, ale zjednoczonymi w tym boskim „ogniu”, który, mimo swoistego „rozwarstwienia” na opozycyjne siły, będące w stanie walki, jest jednością, harmonią przeciwieństw. Bogowie, znani z mitów, niejako symbolizują poszczególne aspekty aktywności pramaterii-zasady, z której wszystko powstaje, w czym się zawiera, i w czym się rozpływa. Boska zasada jest jednością, ale jednocześnie rozdzieloną na przeciwieństwa, jest jednocześnie tworząca i destruktywna, życiodajna i uśmiercająca, dlatego też najpełniej wyrażona zostaje, na poziomie mitycznych i religijnych wyobrażeń, przez wielość bogów i bogiń.

Co sądzisz o tym wpisie?
  • Genialny (2)
  • Świetny (4)
  • Niezły (5)
  • Kiepski (0)
  • Beznadziejny (2)

3 komentarze to "Dialektyka chaosu i ładu w słowiańskiej mitologii"

  1. Avatar Kamil pisze:

    czy tradycja słowiańska nie jest w Pana odczuciu najbardziej „mityczna”?tzn czy Bogów słowiańskich traktuje Pan tylko i wyłącznie w kwestiach tradycji czy także i religijnych?szczątkowa baza wydarzeń w odniesieniu chociażby do tradycji helleńskiej nie pozbawia Pana złudzeń?

  2. […] Autor i  źródło: georgigenes, http://blog.pantheion.pl/2009/09/06/dialektyka_chaosu_i_/ […]

  3. Avatar Wieczan pisze:

    Myślę, że jeżeli to ma być wstęp do większej całości to Heraklit może być „tylko” jednym z punktów odniesienia do dialektyki ładu i chaosu wśród wierzeń etnicznych całego świata, w których te pierwisastki są obecne…wszak jesteśmy jednością, a ludzie obserwowali świat od kilku milionów lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pogańska teologia, filozofia, kultura

Strona korzysta z ciasteczek (cookies)! Wiećej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij