Fragmenty teologii Marka Terencjusza Warrona
Jednym z kluczowych teologów pogańskich, z którymi polemizuje Augustyn w swym Państwie Bożym jest Marcus Terentius Varro (Waron). Napisał on dzieło historyczno-etnograficzne (jak byśmy dziś je nazwali) Antiquitates rerum humanarum et divinarum, która Augustyn uparcie interpretuje jako dzieło teologiczne. Ale dzięki temu coś się jednak możemy dowiedzieć z lektury ksiąg V, VI i VII. Pozwoliłem sobie wyłowić myśli Warrona, może komuś posłużą do przygotowania zwięzłego opracowania. Należy jednak pamiętać, że Augustyn z dziełem tym poczyna sobie dość swobodnie, nie przeprowadza systematycznej krytyki punkt po punkcie, jak to uczynił ongi Orygenes z Celsusem, ale dowolnie wybiera fragmenty z różnych części by wykazać ich sprzeczności czy aby po prostu ośmieszyć. Nie ma więc szans na rekonstrukcję, ale może ktoś to chociaż uporządkuje. Sam pozwolę sobie wrzucić tu i ówdzie kilka swoich myśli.
Najpierw Augustyn omawia strukturę tego dzieła, z czego nas interesuje przede wszystkim druga część, poświęcona sprawom boskim, a raczej „tego, co ludzie bogom okazywać winni”. Dzieli się ona na cztery części dotycząca ludzi podlegających obowiązkom, miejsca tych obowiązków, ich czasów oraz samego zobowiązania czyli ofiar. Ostatnie trzy księgi poświęcił Warron samym Bogom. Mamy więc pięć części po trzy księgi każda.
Część pierwsza zawiera księgi o kapłanach, wieszczkach, oraz o piętnastu mężach-ofiarnikach (quimdecimvirach).
Część druga (dotycząca miejsc) traktuje w kolejnych księgach o kapliczkach, świątyniach, oraz dziedzińcach świętych.
Część trzecia (dotycząca czasów) mówi o świętach, dzieląc się na księgi o dniach świętych, o igrzyskach cyrkowych, oraz o przedstawieniach teatralnych.
Część czwarta zawiera księgi o poświęceniach, ofiarach prywatnych, oraz ofiarach publicznych.
W piątej części traktuje Warron o Bogach: „w pierwszej księdze – bogowie pewni, w drugiej – niepewni, w trzeciej, ostatniej spośród wszystkich ksiąg -bogowie główni i wybrani” (228).
Dowiadujemy się więc, że Warron rozróżnia trzy rodzaje teologii: mityczny (mythicon), drugi naturalny (physicon) i trzeci państwowy (civile).
„Mitycznym rodzajem nazywają ten, którego najwięcej używają poeci; naturalnym (physicon) – filozofowie; państwowy -ludy. Co do pierwszego, to w nim wiele jest rzeczy zmyślonych, niezgodnych z wielkością i naturą bogów nieśmiertelnych. Tam się na przykład mówi, że bóstwo jakieś z głowy się zrodziło, inne z biodra, inne jeszcze z kropli krwi; tam się opowiada, jak to bogowie kradli, jak cudzołożyli, jak u człowieka na służbie byli; zresztą tam wszystko bogom się przypisuje, nie tylko to, co ludzkie, ale i to, co jest właściwe najgorszemu człowiekowi. […] Drugi rodzaj jest ten, o którym, jak zaznaczyłem, filozofowie wiele ksiąg zostawili; w nich jest mowa o tym, jacy istnieją bogowie, gdzie przebywają, co za jedni i czym się odznaczają: czy bogowie są od pewnego czasu, czyli też od wieków byli; czy z ognia pochodzą, jak Heraklit twierdzi, czy z liczb, jak utrzymuje Pitagoras, czy z atomów, jak mówi Epikur; tak samo mówi się tam o innych rzeczach, które łatwiej znieść mogą uszy między ścianami w szkole niż na zewnątrz, na dworze. […] Trzeci rodzaj jest ten,który obywatele w miastach, a najwięcej kapłani znać i uprawiać muszą. Jest w nim wskazane, które bóstwa publicznie przez obrzędy sakralne i ofiary czcić, i które bóstwa stanowią pary” (231n).
O stosunkach między nimi znajdujemy u Augustyna następujący cytat z Warrona:
„Te dwie różnią się – tak jednakże, że z obydwóch wiele wzięto rzeczy do teologii cywilnej. Dlatego te rzeczy, co będą w teologii cywilnej wspólne z teologią ludową, razem opiszemy przy cywilnej; z tych dwóch rodzajów my więcej wspólnego powinniśmy mieć z filozofami niż z poetami”, gdyż filozofowie (badacze physis) pisali dla pożytku ludzi, poeci dla ich rozrywki (234).
Sądzę, że to niezwykle ważna uwaga, sytuująca mity, poprzez które postrzega się naszą religię, w zupełnie innym kontekście. Oczywiście dotyczy to części mitów, a nie wszystkich, zapewne tych, o których niedawno przeczytałem, iż przypominają operę mydlaną.
U Warrona było też rozróżnienie człowieka zabobonnego od religijnego.
„Przesądny ma lęk przed bóstwami, a religijny człowiek uczuwa tylko bojaźń z szacunku pochodzącą, jak wobec rodziców, nie zaś przestrach, jak wobec wrogów; nadto wszyscy bogowie tak są dobrzy, iż łatwiej im przychodzi darować winowajcom, niż krzywdę wyrządzić komukolwiek niewinnemu”.
Augustyna najbardziej interesują fragmenty dotyczące Bogów, w których Warron zapewne musiał dość szczegółowo opisać rzymski panteon. Szczerze mówiąc sam nie miałem pojęcia, że przestrzeń Rzymianina w aż takim stopniu zapełniona była różnymi Bogami. Pozwolę sobie zacytować jeden z takich fragmentów. Trzeba przyznać, że to nieliczne fragmenty tych rozważań, które można uznać za rzeczywiście nie pozbawione dowcipu:
„Kiedy mężczyzna i kobieta związki małżeńskie zawierają, służy do tego bóg Jugatynus (Związywacz). No, można to jeszcze wyrozumieć. Ale otóż trzeba pannę młoda wprowadzić do domu. Wykonuje to znów bóg Domidukus (Dowódca)’; żeby zaś młoda pani pozostawała w domu, dopomaga do tego Domitius (Domownik); aby z mężem przebywała, dodana jest do pomocy bogini Manturna (Przebywanna). Czegóż chcieć jeszcze więcej? Uszanować by trzeba wstydliwość ludzka. Niechby już reszty dokonała pożądliwość ciała i krwi, uczciwszy tajemnicę wstydu! Po kiegoż licha cały tłum bożków i bogiń zapełnia jeszcze łożnicę, kiedy już nawet weselnicy z niej wychodzą? A zapełnia nic dlatego, by myśl o ich tam przebywaniu była ku pomocy wstydliwości, lecz dlatego, by słabe młode dziewczę, zalęknione z powodu nowych dla siebie rzeczy, pozbawione było bez przeszkód dziewictwa przy pomocy tych bóstw. Bo oto stawają do pomocy: bogini Virginiensis (Dziewicza) i bóg ojciec Subigus (Podkładnik) i bogini matka Prema (Tłoczka) i bogini Pertunda (Przebijaczka) i Wenus i Priapus.
Cóż to ma znaczyć? Jeżeli całkowicie nad tą sprawą zatrudniony mąż potrzebowałby jeszcze pomocy bóstw, czyżby nie wystarczył jakiś jeden bóg lub jedna bogini? Czyby nie dosyć było samej Wenery, która podobno, od tego też ma swoje miano, że bez siły (vis) kobieta nie przestałaby być dziewicą (virgo)? Jeżeli ludzie mają jakiekolwiek poczucie wstydu, które bogom jest obce, to czyż nowożeńcy, gdy wierzą, że tyle bóstw obojga płci jest obecnych i wtrącających się do tej czynności, nie spłoną wstydem aż do tyła, że on słabnie w pobudliwości, a ona więcej się broni? No i rzeczywiście, jeśli już jest bogini Virginensis (Dziewicza), by dziewicę szat pozbawić, jeśli jest bóg Subigus (Podkładacz), by ją mężowi podsunąć; jeśli jest bogini Prema (Tłoczka), by podsuniętą tak mocno przytulić, iżby się nie kręciła – to cóż tu jeszcze robi Pertunda (Przebijaczka)? A wstyd! A za drzwi z nią! Niechże i małżonek sam też coś działa. Toż to sromota w najwyższym stopniu, żeby to, czego nikt inny nie czyni tylko on, nazywało się, że boginka to czyni.”
Augustyna ma widać krótką pamięć, bo sam w kolejnej księdze przytacza pogląd Warrona, który stawia tę całą różnorodność bóstw w innym, nie tak kontrowersyjnym świetle. Ale Augustynowi nie chodziło przecież o to, by cokolwiek zrozumieć, a jedynie wyśmiać.
Czytamy dalej, iż Warro twierdzi, że
„starożytni wymyślili posągi bogów, ich godła i ozdoby, aby patrząc na nie ci, co posiedli tajemnice wiedzy, mogli w duchu widzieć dusze świata i jego części, to jest prawdziwych bogów; ci, co uczynili wyobrażenia bóstw w postaci ludzkiej, rozumieli widocznie, że dusza śmiertelników w ludzkim ciele będąca, jest najpodobniejsza do ducha nieśmiertelnego; posągi te były jak gdyby postawione naczynia dla oznaczenia bogów tak, jak w świątyni Libera stawiano dzban do wina dla oznaczenia samegoż wina, by przez to, co coś zawiera oznaczona była zawartość; tak samo, aby przez posąg mający kształt ludzki, oznaczona była dusza rozumna, jako że się w nim, niby w naczyniu, zwykła mieścić ta sama natura, którą jak sądzą, posiada też bóg czy bogowie” (254).
Przechodząc do teologii naturalnej Warron miał twierdzić, iż
„wedle jego przypuszczenia bóg jest duszą wszechświata, zwanego przez Greków kosmos, i że ten właśnie świat jest bogiem; lecz jako człowieka mądrego, choć się z ciała i duszy składa, to jednak ze wglądu na duszę mądrym nazywamy, tak samo świat zowiemy bogiem ze względu na duszę, choć się z duszy i z ciała składa.”
„świat się dzieli [Warron] na dwie części: niebo i ziemię; a niebo znów na dwie części: eteryczną i powietrzną; a ziemia na wody i lądy. Z tych wszystkich części świata najwyższe jest niebo eteryczne, później – powietrze, trzecia z kolei jest woda, a najniższa – ziemia. Te cztery części napełnione są duszami: w eterze i w powietrzu – nieśmiertelnymi, a śmiertelnymi – w wodzie i w ziemi. Od najwyższego okręgu niebios aż do księżycowego koła duszami eterycznymi są światła i gwiazdy: te niebieskie bóstwa nie tylko pojęte być mogą, ale też i widziane. Od obiegowego zaś kręgu księżycowego po wierzchołki obłoków i wichrów znajdują się dusze powietrzne, ale duchem tylko, nie oczyma widzialne, a nazywają się herosy, lary i geniusze.” (255)
Otrzymał tu Augustyn klucz do zrozumienia tej zadziwiającej wielości Bogów. Skoro świat jest boski swą boską duszą, jak i boskie są jego części swymi duszami, tak też boskie są wszystkie ludzkie czynności. Ludzkie życie zostało ubóstwione w sposób totalny, w każdym szczególe. Rzymianie, jak widać, byli radykalnymi politeistami. Mimo wszystko w zarzutach Augustyna jest odrobina sensu, a mianowicie nasuwa się pytanie, czy jest możliwa religia, która w ten sposób ogarniałaby całość bytu?
Jedną z wielkich przemian, które dokonały się poniekąd za sprawą chrześcijaństwa było rozdzielenie świata i bóstwa, wydaje się, że zatraciliśmy zdolność dostrzegania bóstwa w każdej dziedzinie. Bogowie jawią się nam „gdzieś tam, ponad”. Czy jesteśmy w stanie nadać tezie o boskości całego bytu formę konkretną, jak to czynili Rzymianie w każdej sferze życia dostrzegając dziesiątki Bogów? Czy tak radykalna wielość Bogów nie spowoduje, że staną się oni wszyscy mniej znaczący? Że pojęcie boskości ulegnie inflacji? Jak wyglądać miałby kult tych setek i tysięcy Bogów? Czy Rzymianie ich faktycznie czcili tego nie dowiadujemy się od Augustyna, acz trudno w to uwierzyć. Możliwe, że pojawiali się oni w sytuacjach problemowych – gdy działo się coś niewłaściwego z jakimś fragmentem rzeczywistości.
A oto inny fragment, jak się wydaje, z teologii naturalnej:
„Warro w tej samej księdze o bogach wybranych utrzymuje, że są trzy stopnie duszy w każdej naturze i w całej naturze: pierwszy, przenikający wszystkie żywe części ciała, i ten czucia nie ma, lecz tylko moc życia; ta moc w ciele naszym przenika kości, paznokcie i włosy; podobnie na świecie drzewa – pokarm przyjmują i rosną bez czucia i na swój sposób żyją; drugi stopień duszy jest ten, w którym jest czucie; ta siła przechodzi do oczu, uszu, nozdrzy ust i dotyku; trzeci, to najważniejszy stopień duszy i nazywa się duch, w którym góruje rozumu światło (intelligentia); tego, krom człowieka, nie posiada żaden twór śmiertelny. Tę cześć duszy u świata mianuje Bogiem, w nas zaś nazywa się ona geniuszem. Są też na świecie kamienie i ziemia widzialna przez nas, dokąd władza czucia nie dochodzi, jakoby kości i paznokcie Boga; słońce zaś, księżyc i gwiazdy, które my zmysłami poznajemy, a którymi Bóg czuje – są jego zmysłami; przestworze zaś górne, nadpowietrzne (aetter), jest jego duchem; siła jego, która przechodzi na światła niebieskie, czyni je także bogami; a o ile przez światła niebieskie na ziemię przenika, jest boginią Ziemią (Tellus); o ile znów przenika na morze i ocean, jest bogiem Neptunem. 270-271
Zasadniczo Augustyn stara się wykazać sprzeczności i niekonsekwencje w relacjonowanych przez Warrona poglądach, choć ten sam, na zakończenie księgi o Bogach pewnych i przechodząc do niepewnych, powiada
„Jeśli w tej książeczce umieszczę różne wątpliwe zdania o bogach, nikt mi przygany o to nie powinien czynić. Kto pomyśli, że należało mi i że mogłem swój sąd o tych mniemaniach wydać, to gdy je wysłucha, sam tak zrobi, jak ja. Ja raczej skłonny jestem wątpić w to, o czym w pierwszej księdze mówiłem, aniżeli to, co w niniejszej księdze przepisze, ułożyć w jakąś porządną całość.” 265
„O bogach publicznych ludu rzymskiego, którym pobudowano świątynie i różnymi godłami te bogi zdobiono, w księdze tej pisać nie będę, lecz podobnie jak Ksenofanes o Kolofonach pisze, tak i ja powiem to, co mi się zdawać będzie, nie zaś to, co miałbym z pewnością twierdzić. Ludzka jest rzecz przypuszczać, boska – wiedzieć.”,
Oto lista najważniejszych Bogów Warrona: Janus, Jowisz, Saturn, Geniusz, Merkury, Apollo, Mars, Wulkan, Neptun, Sol (Słońce), Orkus, Liber-ojciec, Tellus (Ziemia), Cerera, Junona, Luna (Księżyc), Diana, Minerwa, Wenera oraz Westa.
Augustyn dużo miejsca poświęca krytyce umiejscowieniu Janusa na czele listy, przeprowadza ją jednak w ten sposób, że trudno powiedzieć, czy polemizuje z Warronem czy powszechną opinią pogańską. Podobnie jak krytyce Janusowych przedstawień z dwiema i czterema twarzami, które Warron ponoć tłumaczył w odwołaniu do etymologii (w pierwszym przypadku) oraz czterech stron świata (w drugim).
Co do Jowisza, to poznajemy zdanie autora Starożytności:
„Jest to – powiadają – bóg mający władzę nad przyczynami, przez które dzieje się wszystko na świecie.” Augustyn dla podkreślenia tego zdania cytuje (nie wiadomo czy za Warronem) Wergiliusza: „Szcześliw, kto mógł i początek Wszechrzeczy poznać, i wątek.”‚
Dlaczego przed Jowiszem postawił Janusa?
„Albowiem Janus pierwociny wszystkich rzeczy posiada, Jowisz zaś – szczyt rzeczy. Słusznie wiec Jowisza uważamy za króla wszystkiego, ponieważ szczyt rzeczy pokonuje pierwociny rzeczy, bo chociaż pierwociny wyprzedzają szczyt co do czasu -szczyt przemaga godnością.”
(czego oczywiście Augustyna jako kreacjonista znieść nie może).
„Jowiszem zapełnione są rzeczy wszelakie.” W innym swym dziele o czci Bogów Warro przytacza wiersz Waleriusza Sorana: „Jowisz bo wszechpotężny, praojciec królów. Rzecz wszelka Przezeń zrodzona i bóstwo. On bogów rodzicielka Jednym jest bogiem, a przecie Wszystkie w nim bogi znajdziecie.” i obdarza go tam następującym komentarzem: „Skoro mężczyzna jest od wydawania nasienia, a niewiasta od przyjmowania nasienia, a Jowisz jest świat, a świat wszystkie nasiona z siebie wydaje i w siebie przyjmuje, przetoż „nie bez przyczyny – powiada Warro – napisał Soranus te słowa: Jowisz praojciec i rodzicielka; tak samo nie bez przyczyny – że w nim jeden bóg i wszystkie bogi zarówno są, bo świat jest jeden, a w nim jednym jest wszystko.”
O Saturnie Waron napisał
„Jest to jeden z najprzedniejszych bogów, który posiada władze nad wszelkimi posiewami (sationes).” 262
A w innym miejscu
„tłumaczy, że dlatego ojciec Saturn pokonany został przez syna Jowisza, że pierwszą jest przyczyna, której patronem jest Jowisz, niż nasienie, którego bogiem jest Saturn. Bo jeśliby tak było, nigdy by Saturn nie był pierwszym i nie byłby ojcem Jowiszowym”. 266
Pisze Warro, że
„Saturn, jak powiadają, zwykł był pożerać to, co się przezeń spłodzone narodziło, aby nasienie wróciło tam, skąd powstało. A to, że mu podłożona była zamiast Jowisza bryła ziemi do pożarcia, oznacza, że ludzkimi rękami zasypywano pierwotnie kiełkujące zasiewy, zanim wynaleziono dobrodziejstwo orania.” „Sierp ma Saturn dla oznaczenia rolnictwa.”
„[Warro tłumaczy] Saturn dlatego należy do najdawniejszych czasów, że wtedy to ludzie pierwotni spożywali te nasiona, które sama ziemia rodziła.” „Mówi później, że dlatego niektóre narody zwykły składać na ofiarę Saturnowi chłopców, jak np. Fenicjanie, a niektóre nawet dorosłych mężczyzn, jak Gallowie, że spośród wszystkich nasion najlepszy jest rodzaj ludzki.”
Co oczywiście Augustyna święcie oburza, jakby zapomniał, że „Sanguis martyrum – semen christianorum”
„Że Saturn, podług bajecznych powieści, ojca swego – boga Niebo (Caleum) – rzezańcem uczynił. Oznacza to, iż nasienie boże pozostaje u Saturna, nie u boga Nieba.”
O Geniuszu
„Jest to bóg przełożony i moc mający nad wszelkimi rzeczami mającymi się rodzić.”
Augustyn powiada, że
„w innym miejscu nazywa Warro geniuszem rozumną duszę każdego i mówi, że przeto każdy człowiek ma swojego geniusza, a taką duszą świata jest Bóg.” 262
Augustyn przywołuje wzmianki Warrona o misteriach eleuzyjskich Cerery (Demeter):
„O nich Warro nie tłumaczy wiele, jeno to tylko, co dotyczy zboża, które Cerera wynalazła, i Prozerpiny, którą straciła, porwaną przez Orkusa. Powiada też, że ona właśnie oznacza plenność nasion. Gdy na czas pewien ustała ta plenność i ziemia płakała nad bezpłodnością swoją, powstało mniemanie, że córkę Cerery, czyli samą płodność, zwaną Prozerpiną od czołgania się po ziemi, porwał był Orkus i przetrzymywał ją w piekle. Te okoliczność uczczono publiczną żałobą i gdy urodzaj znowu powrócił, uważano, że Prozerpiną została oddana. Stąd powstała radość i to było powodem ustanowienia uroczystości religijnych. Mówi potem, że wiele jeszcze jest podań w misteriach Cerery odnoszących się wyłącznie do wynalezienia płodów ziemi.” 268
O misteriach Samotraków
„powiada bowiem, że on tam na zasadzie wielu wskazówek wywnioskował, iż w posągach co innego oznacza niebo, co innego ziemię, a jeszcze co innego wzory rzeczy, które Platon nazywa ideami; za niebo uważać chce Jowisza, za ziemie – Junonę, a za idee – Minerwę; niebo, przez które się coś staje; ziemię, z której się coś staje; a wzór (idea), podług którego się coś staje.”
Znajduje się u Warrona także rozróżnienie bóstw z orszaku Neptuna:
„Wenilia jest to fala, co przybija do brzegu, a Salacja, co odpływa w głębiny morskie.” 269
O Bogini Ziemi Warro twierdził,
„że ziemia jest jedną boginią. „One też nazywają Wielką Macierzą; trzymany przez nią kolisty bęben oznacza, że jest ona okręgiem świata; wieże na jej głowie oznaczają miasta; że przedstawiana bywa jako siedząca – to znaczy, że gdy wszystko się wokół niej obraca ona bez ruchu pozostaje; że jej do obsługi przeznaczono Gallów – rzezańców – oznacza, iż potrzebujący nasienia ku ziemi się zwracać winni, gdyż w niej wszystko znaleźć można. Że ci jej kapłani rzucają się wobec niej na wszystkie strony – przypomina obowiązek, iż ci co ziemię uprawiają, nie powinni siedzieć, gdyż zawsze mają w niej coś do roboty. Dźwięki cymbałów, rzucanie żelastwa, szczęk jego, klaskanie w dłonie oznaczają ten rozgwar, który bywa podczas prac rolniczych; a brząkanie miedzią dlatego się czyni, że starożytni uprawiali ziemię miedzianymi narzędziami, zanim wynaleziono żelazo. Umieszczają przy niej lwa nic na łańcuchu i oswojonego – dla okazania, że nie ma żadnego gatunku zwierząt tak nieprzyjaznego ziemi i tak straszliwie dzikiego, którego by nie dało się ujarzmić i oswoić. Po czym dodaje, że ponieważ Ziemię-matkę wielu imionami i nazwiskami obdarzano, stąd bardzo wielu jest bogów domniemanych. „Ziemię mają za Siłę (Ops), bo się wysiłkiem ulepsza; za Macierz, bo mnóstwo rzeczy rodzi; za Wielką, bo pokarm rodzi; za Prozerpinę (Ciągnącą się), bo z niej owoce wyciągają; za Westę (Odzianą), bo się zielenią odziewa. Tak to inne boginie – powiada – nie bez słuszności do tej odnoszą.”
„Mniemanie przodków o tych boginiach, że są liczne, nie sprzeciwia się temu, cośmy powiedzieli. […] Wszakże może się zdarzyć, że ta sama rzecz i jest jedna, i w niej jest wiele jakichś rzeczy.” 272-273
„Ponieważ jako w pierwszej księdze mówiłem o miejscach, że dwa są zauważone pierwiastki bogów: niebo i ziemi i z tego powodu bogowie po części nazywają się niebiescy, po części – ziemscy; jak w poprzednich księgach zaczęliśmy od nieba, gdyśmy o Janusie mówili, którego jedni nazwali niebem, drudzy światem, tak o kobietach pisząc, zaczynamy od Ziemi (Tellus).”
W innej księdze
„Do nieba bowiem zaliczył bogów męskich, do ziemi – bóstwa żeńskie. W pośrodku postawił Minerwe, którą przedtem ponad niebo był postawił.”
Co jak słusznie zauważa Augustyn stwarza problem z Neptunem czy
„ojcem-Dis, po grecku Ploutonem zwany, również przecie mężczyzna, brat obydwóch, za ziemskiego boga uchodzi, dzierżącego górną część ziemi, a mającego za małżonkę Prozerpinę – w niższej części ziemi.” 278
Warron, w trzeciej księdze o czci bogów przytaczał następującą anegdotę:
„niejaki Terencjusz, mający rolę obok wzgórza Janikulskiego, gdy rataj jego prowadzący pług obok grobu Numy Pompiliusza wyorał z ziemi księgi tegoż króla, w których spisane były przyczyny ustanowienia obrzędów świętych, przyniósł je do miasta, do pretora. Ten, przejrzawszy ich początek, rzecz tak wielkiej wagi odniósł do senatu. Gdy senatorowie przeczytali kilka przyczyn, dlaczego to lub owo ustanowione zostało w obrzędach, senat podzielił zdanie zmarłego Numy i członkowie jego, jako pobożni ojcowie spisani uznali, aby księgi zostały przez pretota spalone.” 283
Na koniec pozwolę sobie podzielić się swoimi refleksjami: religia – w tym wypadku – rzymska kształtowała się przez tysiąclecia. W odróżnieniu od chrześcijaństwa, nie posiadała centralnego organu, który kontrolowałby nauczanie. Nie miała żadnych dogmatów, z którymi nowe pomysły mogłyby być konfrontowane. Każde wierzenie mogło sobie rościć prawo do bytu, jeśli wykazało się tradycyjnym pochodzeniem. Tak tradycja była najwyższym sędzią. Nic dziwnego, że całość, wraz z poszerzaniem się terytorium Rzymu rozrosła się do takich rozmiarów, a co więcej, że całości daleko było do spójności. Jest to istotny element krytyki Augustyna, który – jak sądzę – należy potraktować poważnie. Zwykle odpowiadamy w ten sposób, że przedstawiamy różnorodność jako możliwość wyboru, gwarancję wolności. Czy taka odpowiedź wystarczy?