Grzeszność pogaństwa

Pogaństwo w kulturze chrześcijańskiej stało się synonimem grzechu. Cóż jest w nim takiego grzesznego? Zacznijmy od początku.

Pierwsze przykazanie mówi: „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie„. Przyznajemy się do systematycznego łamania tego przykazania. Czcimy innych Bogów oprócz Jahwe a czasami nawet w ogóle nie czcimy Jahwe.

Niby dlaczego mielibyśmy czcić? Dekalog otwiera zawołanie Jahwe: ” Słuchaj, Izraelu, praw i przykazań, które ja dziś mówię do twych uszu” – nie uważamy się w żaden sposób, za członków Izraela, nie sądzimy, aby cudzy Bóg miał prawo narzucać nam swoją wolę. Zwłaszcza, że Jahwe wcale nie jest nam przyjazny – obiecał swemu ludowi (w księdze Daniela choćby), że będzie panował nad wszystkimi narodami, a nam wcale nie uśmiecha się być czyimiś niewolnikami. Moglibyśmy – jak chrześcijanie – pokrętnie dopisywać się do ludu czcicieli Jahwe i przez to liczyć na podobne traktowanie, ale… czy obietnice Jahwe są wiarygodne? Złożył je wszak dobrze ponad dwa tysiące lat temu i jakoś się nie kwapi, by je zrealizować. Czemuż mielibyśmy się nimi kłopotać?

Drugie przykazanie głosi: „Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu…” Tak, my poganie uwielbiamy czynić posagi swoim Bogom, umieszczać je we wspaniałych świątyniach, tam podziwiać i składać przed nimi ofiary. Niedouczeni żydzi i chrześcijanie nazywali nas za to bałwochwalcami (czcicielami bałwanów) czy idolatrami (czcicielami idoli). Cóż nam nierozumnie zarzucają?
Prorok Jeremiasz oskarża:

Albowiem to, co wzbudza lęk u narodów, jest niczym, jako że jest drewnem wyrąbanym w lesie, obrobionym dłutem, rękami rzeźbiarza. (4) Zdobi się je srebrem i złotem, umocowuje się za pomocą gwoździ i młotka, by się nie chwiało. (5) [Posągi> te są jak strachy na ptaki wśród pola melonów, nie mówią, trzeba je nosić, bo nie chodzą. Nie bójcie się ich, gdyż nie mogą zaszkodzić, ani są zdolne czynić dobrze. 10,3-5

Podobne bzdury wygłaszali też Izajasz (44,9-20) i inni. Zwykle najbardziej obrywa się u proroków sąsiadom: Egipcjanom czy ludom Wschodu.
Czy naprawdę monoteiści sądzą, że ci, którzy potrafili przewidywać precyzyjnie wylewy Nilu, a nawet zaćmienia Słońca i zbudować olbrzymie piramidy, albo ci, którzy stworzyli matematykę, filozofię, medycynę modlą się do kawałka drewna, kamienia czy blachy? Któż tu jest śmieszny!
Czy w swoim fanatyzmie nie potrafią zrozumieć, że posąg jest symbolem, który odsyła do czegoś innego? Czyż nie jest takim symbolem zestaw liter składających się w imię ich Boga, których wolą nie wymawiać?

Jeśli nawet przyznamy, że posąg posiada cechy boskie, to czy tak trudno zrozumieć, że to nie dlatego, że jest z drewna czy marmuru, tylko dlatego, że artyście udało się wyrazić, zakląć w kamień moc, które jego samego ożywiała. Czyż wpatrując się w pełne władczej powagi, piękne męską szlachetnością oblicze Zeusa nie odczuwamy, że i w nas samych ożywa męska szlachetność i władczość albo choć szacunek do jego mocy? Czyż wpatrując się w powabne piękno posągu Afrodyty nie ożywa w nas miłość, jej moc? A gdy spoglądamy na zdającego się tańczyć w obłokach Boskiego posłańca, Hermesa, czyż sami nie odczuwamy skrzydeł u stóp? Cóż w tym tajemniczego i grzesznego? Nawet dziecko uśmiecha się do tego, kto obdarza je uśmiechem a płacze z kimś, kto płacze.

Tak, Bogowie mieszkają w naszych posągach, bo posągi wyrażają to, co czcimy. Bogowie mieszkają też w nas samych, ale to nie czyni ani z nas, ani z posągów Bogów!

Najdziwniejsze, że zarzut ten mogą powtarzać chrześcijanie zwłaszcza katolicy czy prawosławni u których kult obrazów, ikon niemal przekroczył to, co potępiają u pogan. Potępiają bałwochwalców, a sami padają na kolana przed krucyfiksami i zalewają je pocałunkami, obnoszą madonny, błogosławią się relikwiami (jak nazywają części trupów, czy rzeczy, które się o nie otarły). Żebyż chociaż ich rzeźby były piękne! Sam Jezus musiał się objawić Faustynie, by poinstruować swoich wiernych jak mają go malować! Ale ciągle po kościołach straszy pełno krucyfiksów, przed którymi trzeba dzieciom zasłaniać oczy, bo przywodzą na myśl tanie hollywoodzkie horrory, albo cukierkowatych wizerunków Jezusowego serca, które uśmiechają się wąskimi ustami spod zaróżowionych policzków za mdławą mgiełką starych fotografii. Cóż jest pięknego w smutnym i zaciętym obliczu tej, którą obwołano królową Polski?

Co sądzisz o tym wpisie?
  • Genialny (2)
  • Świetny (2)
  • Niezły (0)
  • Kiepski (0)
  • Beznadziejny (0)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pogańska teologia, filozofia, kultura

Strona korzysta z ciasteczek (cookies)! Wiećej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij