Szczęście
Pod stroną główna ukazał się następujący komentarz:
Jestem chrześcijanką, świadomą i szczęśliwą chrześcijanką! Chrystus wyzwolił mnie z niewoli lęku, nieakceptacji, smutku. Tylko w Chrystusie można być naprawdę człowiekiem. Bez Chrystusa jest się tylko nie dokończoną wersją. Możesz pisać wszelkie oszczerstwa na Kościół i Chrystusa. To Chrystus daje Ci taką wolność. Ale jeśli chcesz być naprawdę szczęśliwy, niezależnie od okoliczności, jest tylko jedna droga- WIARA W CHRYSTUSA!
radosna istota
Chrześcijanie to często ludzie wielkiej wiary, zwłaszcza tzw. przebudzeni chrześcijanie. W jedną rzecz tylko nie potrafią uwierzyć – że ktoś poza nimi może być naprawdę szczęśliwy. I dlatego muszą wciskać tego swojego Jezusa na prawo i lewo, czy ktoś chce czy nie chce. Gdy sam byłem takim przebudzonych chrześcijaninem słyszałem w tych kręgach anegdotę na ostudzenie opowiadaną o bodaj Zielonoświątkowcach. Gdy św. Piotr wprowadzał kogoś do nieba, a nie był on zielonym zawsze starał się przemknąć z nim niepostrzeżenie obok tego zgromadzenia w niebie. Mówił: tsss, oni wierzą, że są tu sami, nie pozbawiajmy ich tej rozkoszy.
O ileż bardziej jednak ta anegdota odnosi się do szczęścia tu, na tej ziemi!
Dlaczego jesteś szczęśliwa, szczęśliwa istoto? I czy to Ty jesteś szczęśliwa? Przecież na pewno powtarzasz za św. Pawłem: żyję już nie ja ale Chrystus we mnie. Więc może to on jest szczęśliwy?
Nie twierdzę, że szczęśliwa być nie możesz. Ale – znając tego boga – obawiam się, że może to być tylko szczęście niewolnika. Szczęście płynące z rezygnacji z siebie, roztopienia się w innym, z tego, że on taki wspaniały, a ja mogę być właśnie jego niewolnicą! Bóg Twój na wstępie rzeczywiście darzy pewnymi rozkoszami, aby się od niego uzależnić. Przekonasz się sama, za lat kilka, że proporcje między tym co daje, a odbiera ulegają delikatnym acz nieuchronnym zmianom, dopóki jesteś dobrym niewolnikiem (casus matki Teresy jest tylko skrajnym przykładem).
Oszczerstwo. przestępstwo polegające na świadomym podnoszeniu lub rozgłaszaniu nieprawdziwych zarzutów o postępowaniu lub właściwości innej osoby (osób) lub instytucji w celu poniżenia ich w opinii publicznej lub narażenia na utratę zaufania (encyklopedia.pwn.pl)
Aby oskarżyć nas o oszczerstwa musiałabyś zatem wykazać, gdzie świadomie mijamy się z prawdą. Inaczej Twoje oskarżenie o oszczerstwo będzie samo oszczerstwem!
Twierdząc, że jesteśmy niedokończonymi wersjami (?) opierasz się wyłącznie na swojej znajomości Twego boga i tego, co on dokonał w Tobie – zapełnił pewną pustkę, ale nas samych nie znasz. Pod tym względem śmiem twierdzić, że mamy pewną przewagę. Znamy – z autopsji – Twego boga, wiemy jak on zapełnia te pustki, a co więcej w pewnym zakresie, znamy również siebie. Ja przynajmniej wiem, że pustki, której on dawniej zapełniał nie czuję, jestem szczęśliwy bez Niego. Ale moje szczęście to coś więcej niż zapełnienie jakiejś luki 😀