Tradycjonalizm integralny i jego mity cz. II
Mit Złotego wieku
Większość ludzi wszystkich epok narzeka na swe czasy. Świat ich nie zadowala. Jedynie nieliczni, najsilniejsi a jednocześnie pewni swej siły potrafili akceptować świat takim jaki jest i czerpać radość z walki z tymi elementami swej współczesności, które z jakichś powodów im nie odpowiadają. Jednostki najgłębiej niepogodzone z tym światem, uznające swoją epokę za złą zwykły uciekać od rzeczywistości.
Uciekać, ale dokąd? Innej rzeczywistości nie ma. Każda epoka ma swą wielkość i nędzę, blaski i cienie. Co więcej, fakt, że żyjemy — tacy jacy jesteśmy — w tej właśnie epoce, nie jest przypadkowy. Nie jest przypadkowy, gdyż to ta epoka stworzyła nas takimi, jacy jesteśmy, z naszymi zaletami i słabościami. W gruncie rzeczy, gdyby ktoś wynalazł wehikuł czasu — stworzył by narzędzie dostarczające ludziom mnóstwa rozczarowań, rozwiewające złudzenia marzycieli i sentymentalistów.
Skoro nie można uciec w żadną rzeczywistą epokę, można sobie jeszcze… wymyślić epokę idealną (w mglistej przeszłości, albo świetlanej przyszłości). Fakt, że jest tworem wymyślonym nie przeszkadza, jeśli powiemy o niej, że jest rzeczywistością metafizyczną, świętą, a zatem jako taka absolutnie istniejącą, bardziej nawet niż świat zjawiskowy.
Z takim typem mamy do czynienia w przypadku Evoli. W swym radykalnym odrzuceniu historii rzeczywistej zbudował sobie historię z okruchów mitów: mitu o Kali yudze, o wieku żelaznym i wielu innych. Z wszystkich wynikało, że każda kolejna epoka jest gorsza od poprzedniej. Wniosek prosty: epoka najdawniejsza musiała być najlepsza! Skoro świat dzisiejszy jest ta obrzydliwie profański, wyprany z sakralności, to jakże wspaniały, co tu dużo mówić: boski!, musiał być świat Złotej Epoki!
I tu jest zasadniczy problem z Evolą i jemu podobnymi: niezadowoleni z rzeczywistości sięgają po mit, ale nie akceptują mitu jako mitu, lepią sobie z niego historię, mieszają mit z rzeczywistością. Z powyższych założeń Evoli, wynika na przykład, że pierwotni ludzie musieli być boscy i wspaniali. Nauka ich takimi nie znajduje? Tym gorzej dla nauki, obejdziemy się bez niej, mamy wszak starożytne mity. „Z faktu, że owa wyższa rasa – powiada Mikołejko – nie pozostawiła żadnych śladów materialnych wynikało dla Evoli, że przynależała w pełni do sfery boskiej: „człowiek tradycyjny” (tzn. człowiek Tradycji Pierwotnej) nie odczuwał zatem potrzeby pracy nad kamieniami czy metalami, ponieważ jego panowanie brało się z bezpośredniego związku z siłami boskimi i kosmicznymi” ( Mikołejko s.154).
Co dzięki takiemu przekształceniu mitu w historię uzyskujemy? Bardzo wygodne narzędzie oceny historii. Wiemy, że im dalej wstecz — tym lepiej, im dalej w przyszłość — tym gorzej. Dwa punkty zaczepienia tworzą ostatecznie narzędzie poznawcze o złożoności cepa. Nie trzeba wdawać się w niuansowanie, że np. za Karolingów, to z higieną nie było najlepiej, albo, że w neolicie mieli trochę nienajmądrzejszych przekonań prokreacyjnych. Mamy dwa ramiona cepa — święte i profańskie, pradawne i współczesne, Złote, i Żelazne. Każdy fakt historyczny da się nim wymłucić.
Trafnie ujmuje to Mikołejko:
W istocie takie wskazanie miejsca w hierarchii wartości nie było efektem analizy, ale skutkiem specyficznego wyroku, do którego tradycjonalizm evo-liański czuł się upoważniony. Upoważniony z tej racji, że dokonał „odkrycia” owego schematu; a odkrył go, ponieważ czuł się upoważniony. Poza to koło interpretacyjne nie ma wyjścia. Nowoczesność, wplątana w nie przez Evolę jako mroczna Kali-yuga, okazała się więc bytem skazanym z racji swego skazania. Z powodu wyjściowego założenia, że skoro wszelkie dobro stoi u początków, całe zło musi się znajdować u kresu. Evola przeoczył jednakże prostą myśl: że schemat ów jest łatwo odwracalny, a to, co pozytywne, może okazać się – również z mocy arbitralnego ustanowienia, z mocy innej a priori przyjętej aksjologii i z mocy innego mitotwórstwa – negatywne. I że inwolucyjne zapadanie Tradycji w ciemność historii, mogło okazać się w innej perspektywie interpretacyjnej blaskiem jej ewolucji. (s. 156)