Boginie w każdej kobiecie
Autorka książki Boginie w każdej kobiecie (a raczej dwóch książek, gdyż tytułowa stanowi część pierwszą, której dopełnieniem są oczywiście Bogowie w każdym mężczyźnie), Shinoda Jean Bolen jest psycholożką jungowską i feministką. Jedna i druga właściwość autorki stanowi o mocnych i słabych stronach jej ujęcia. Dodam, że słabości stosunkowo łatwo wybaczyć, jak każdą formę stronniczości, do której autor się wyraźnie przyznaje.
Oczywiście, jak można by się spodziewać po feministce, nie wszystkie archetypy Bogiń budzą równą sympatię u autorki. A jednak feminizm przepuszczony przez pryzmat politeizmu ulega znaczącemu poszerzeniu. Autorka – zresztą bynajmniej nie pod wpływem samej mitologii, ale pod wpływem adekwatności mitycznych archetypów do rzeczywistości klinicznej psychiatry – musi przyznać, co nieczęste u feministek, że są różne drogi do szczęścia, że dla pewnych typów kobiet może być taką drogą więź z mężczyzną czy dzieckiem. Inna sprawa, że każda z tych dróg (w tym droga kobiety aktywnej i przebojowej, a jest też taka) niosą z sobą pułapki i zagrożenia.
Takich dróg omawia autorka siedem i jak się łatwo domyślić, reprezentują one siedem Bogiń olimpijskich: dziewicze Boginie Artemida, Atena i Hestia – reprezentujące drogi indywidualne, Herę, Demeter, Persefonę – Boginie, których naturą jest więź z innymi (z mężem, dzieckiem i rodzicem) oraz Afrodytę – kobietę łączącą więzi z innymi z niezależnością.
Zasadniczo książka bardzo pożyteczna, dość trafnie interpretuje poszczególne archetypy, posiada spójną konstrukcję prowadzącą od mitologii do konkretnych kobiet.
Mimo wszystko mam kilka wątpliwości, którymi chciałbym się tu podzielić. Nie tyle nawet w odniesieniu do samej książki, bo trudno zarzucić je takie a nie inne podejście. Wątpliwości te wiążą się z użyciem archetypu i jego statusem w theoilogii pogańskiej. Polecam na ten temat załączone fragmenty z książek Bolen: Boginie jako archetypy, Bogowie jako archetypy
Zasadniczo jasne jest, ze Bogowie i Boginie przejawiają się w ludzkiej psychice. Ale czy wszystko tam da się sprowadzić do działania Bogiń? Tradycyjna theoilogia, jak u W. F. Otto powiedziałaby raczej, że tylko doniosłe, wyjątkowe działanie ludzkie jest przejawem działania Bóstwa. Może to jednak nasze uprzedzenie? Może również subtelne odczucia można interpretować jako ich działanie?
Inna sprawa, że psychiatryczny opis archetypów zawiera zawsze skażenie pewną ludzką małością, której nie chcielibyśmy widzieć u Bogów. A może to tylko problem naszej interpretacji? Autorka na przykład ujmuje postępowanie Zeusa jako niewierność, zdrady, nazywając je kategoriami utworzonymi w odniesieniu do postępowania ludzi i tam adekwatnymi. W przypadku Bogów może zawierać w sobie zupełnie inne sensy. Czy rzekoma „niewierność” Zeusa może być interpretowana jako rezultat „słabości charakteru”, niepanowania nad żądzą? Przecież to śmieszne! Konflikt między Zeusem a Herą można przecież ująć jako napięcie między sprzecznymi a jednak pogodzonymi w świętym małżeństwie sił (nie tylko ludzkich, ale i kosmicznych) – siły ograniczającej i wiążącej (Hera) i siły inspirującej, twórczej i zapładniającej (Zeus). Jedna i druga jest niezbędna i trudno wyobrazić sobie świat bez nich. Ale realnie są antagonistyczne, stąd trudno się dziwić, że reprezentujący je Bogowie żyją w pewnym związku ale i napięciu.
Szczególnie cenne są, jak sądzę ostatnie rozdziały, ukazujące rozwój duchowy kobiety na przykładzie mitu heroicznego o Psyche (czyli coś, co ja niedawno zrobiłem z Heraklesem).
Jednocześnie, (że tak powiem) wyznaniowa bezstronność autorki pozwala jej przedstawić Boginie w pełnym świetle, bez apologii czy panegiryzmu. Ukazuje tym samym istotną właściwość politeizmu. To nie przypadek, że politeizm oddaje cześć wielu Bogom, a panteon, to nie jest półka z której wybieramy to, co nam pasuje. Bogowie reprezentuję pewne archetypy, czyli pewne czyste siły, czyste w tym sensie, że z założenia nie uwzględniające sił innych i w związku z tym wchodzące z nimi w konflikty. Są to siły egoistyczne, w tym sensie, że zależy im na tym, by się w człowieku urzeczywistnić, a nie aby człowieka uszczęśliwić. Siły te same w sobie są dobre i dla człowieka pożyteczne. Ale gdy zaczynają samotnie nad nim panować stają się niebezpieczne – mówimy wówczas o obsesji. Dlatego poganie mają panteon – Bogowie i Boginie się w nim równoważą, człowiek wchodzi w sojusze z jednymi Bogami co zabezpiecza go przed niektórymi skutkami gniewu innych. Droga poganina nie polega więc na zatraceniu się w związku z Bogami, ale na ułożeniu sobie z nimi harmonijnych relacji, korzystaniu z ich pomocy i odnalezieniu własnej drogi.