''Spartakus''- moim zdaniem.
Oglądam sobie Spartakusa w niedziele i postanowiłem zdać swą relację- jak oceniam ten serial.W skali typowo szkolnej cialis canadian pharmacy daję mu (na razie) 4-. Nie ukrywajmy, że jak większość seriali amerykańskich tego typu, stawiał bardziej na emocje niż na prawdę historyczną (na którą postawił Spartakus z roku 2004) zatem nie mam specjalnie ( poza rażącym błędem, o którym za chwilę) o to pretensji- zresztą dopowiedziana historia wcześniejszego życia głównego bohatera jest w miarę realistyczna (w Spartakusie filmowym była naciągana, a wątek romantyczny rodem z romansidła XIX-wiecznego wręcz mdlący).Za co zatem odebrałem ten punkt oceny serialowi? O jednym jużem był wspomniał w tym wątku- typowo anglosaska maniera anglizowania wymowy łacińskich czy greckich wyrazów- czy jest to dla nich za trudne, czy świadczy o lenistwie? (Raczej o tym drugim). Gwałtem na mych uszach są słowa typu: Kæpiuła, czy Bætieites, jest to przypadłość, której się chyba nie oduczą. Komputerowa krew- niby drobnostka, ale wizualnie wyraźnie zauważalnie sztuczna, a to do tego nierealnie się zachowująca. Komputerowe plenery- sądziłem, że po solidnej lekcji, jaką otrzymała kinematografia po Władcy Pierścieni i po małej poprawce w Rzymie (realistyczny plener miejski, prawdziwe krajobrazy pozamiejskie) zachowane zostanie to w Spartakusie. Jakże się zawiodłem! Green Box to wszystko po za otoczeniem planu. Nie mam zastrzeżeń do drobnych nieścisłości historycznych typu nieodpowiedni rodzaj zbroi, gdyż jest to krzta wobec gafy, jaką zrobiono w Gladiatorze gdzie pomieszano typy uzbrojeń gadiatorów; wszak błąd który zdecydował o odjęciu półpunktu Spartakusowi jest podobny w karygodności do błędu wyżej wspomnianego. Mianowicie Barca jako kartagiński jeniec w czasie trwania akcji serialu byłby wiekowym starcem, musiałby mieć co najmniej 90 lat. W dyskusji w wątku ( http://portyk.pantheion.pl/index.php?topic=673.0) Zoroastres narzekał na nadmiar seksu, cóż może to różnica pokoleniowa a może nawet inna mentalność, ale ja, jako przedstawiciel jednego pokolenia mniej nie zwracałem na niego specjalnie uwagi. Stało się to pewno dlatego, że w dzisiejszych czasach seksualność szczególnie wśród młodych, nie jest już skrywanym taboo, tylko jest traktowana jak normalna część życia, świata i egzystencji, nie będąca ani gorsza ani lepsza lecz zwyczajna. Jednym z pozytywnych aspektów, rzucających światło na twórców, jest kontynuacja produkcji mimo zgonu Whitfielda; uszanowano bowiem jego wyraźną wolę tudzież tysięcy widzów. Przerywanie tej produkcji negatywnie by świadczyło o ideach tych ludzi (nawet jeśli głównymi były nowozelandzkie $). Na koniec zaznaczę, iż nie widziałem jeszcze wszystkich części serialu; zatem me wrażenie może ulec zmianie, co uwidoczni się w następnych wpisach.
Może nawet nie chodzi o nadmiar seksu, co o jego bezsensowność. W „Rzymie” było go porównywalnie dużo, ale tam był bardziej naturalny.
Obejrzałem właśnie dwa odcinki trzeciego sezonu, i dzięki nim wiem, co mnie w gruncie rzeczy szczególnie irytuje w tym serialu. Wspomniany seks jest używany w zasadzie przede wszystkim po to, aby przedstawić Rzymian jako nie dość, że okrutników, to maniaków seksualnych, rozpustników etc. Sposób w jaki odmalowani są Rzymianie to nawet nie karykatura, ale najczarniejsza z możliwych propaganda. Nie przypominam sobie, by nawet naziści byli gdzieś tak przedstawieni, choć niewątpliwie byłoby to łatwiejsze. Tymczasem gladiatorzy, a zwłaszcza Spartakus ze swoimi cukierkowatymi i płaskimi jak słone jezioro mowami o wolności, to ludzie honoru, bez skazy.
W trzecim sezonie chyba serial się nieco zmienił na lepsze. przede wszystkim ekipa wyszła na światło dzienne (UFF!!!, już miałem dość tej piwnicznej atmosfery poprzednich sezonów). Może nawet wśród Rzymian znajdą się nieco mniej czarne postaci, a przynajmniej niektórym oszczędzono jednej kalumnii – głupoty (mam na myśli Krassusa). Jakoś łatwiej da się go oglądać, choć nie wciąga tak jak Rzym czy Game of Thrones.
Twoja interpretacja jest o tyle ciekawa, że można zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną rzecz w tym serialu którą, niektórzy uznają za aluzję polityczną, mianowicie serial jest produkcji amerykańskiej a w amerykańskich filmach historycznym Imperium jest synonimem USA. Dziwi mnie zatem taka popularność tej tematyki w tym kraju.
Co do ”czarnych rzymskich charakterów” to faktycznie masz nieco racji- jako że nie mam HBO i na razie oglądam powtórki niedzielne na TV Puls to z pierwszego sezonu i pierwszego odcinka drugiego wynika, że wśród Rzymian nie było w ogóle jakiejkolwiek przyjaźni czysto ludzkiej między poszczególnymi domami. Oczywiście, intrygi intrygami, ale tak nienawistnej rywalizacji w jednym mieście między warstwami wyższymi to nie było, zwłaszcza że nie była to stolica. Co więcej, jak wiemy rzymianie byli raczej przywiązani do swego prawa, a tu jest ono ustawicznie przez wszystkich łamane.
A co do gladiatorów, to się nie zgodzę, tylko kilku było przedstawianych jako ”ludzie honoru i bez sakazy” czyli praktycznie wyłącznie Spartakus i Doctore.